W średniowieczu myślenie o pozycji i roli władcy było silnie związane z religią. W VI w. papież Grzegorz Wielki poparł koncepcję boskiej legitymacji władcy, widząc w nim namiestnika Boga.
Doktryna papieża wyrażała przeświadczenie o słabości natury człowieka, która potrzebuje silnej władzy dla okiełznania jej grzesznych skłonności. Formuła monarchy „z łaski Bożej” wymagała, by ceremonia koronacji był obrzędem religijnym. Podczas niej, na oczach poddanych, władca ze zwykłego człowieka przemieniał się w zastępcę Boga na ziemi.
Najważniejszym elementem tej przemiany był akt namaszczenia króla świętymi olejami, dzięki któremu stawał się on, podobnie jak biskup, pomazańcem bożym, a podniesienie na niego ręki było odtąd równoznaczne z podniesieniem ręki na Boga. Kościół swoim autorytetem potwierdzał, że król panuje z woli Boga, za co władca odwdzięczał się wsparciem Kościoła i zapewnieniem mu uprzywilejowanej pozycji w państwie.
Boskie wsparcie dla króla nie było jednak nieodwołalne i ten mógł je w oczach ludu utracić. W tym, że Kazimierz Wielki nie doczekał się męskiego potomka i wygasł „królewski szczep piastowy”, poddani dostrzegali wyrok boży, uważając, że Bóg odwrócił się od rodu Piastów za nieprawości, których dopuścili się podczas swojego panowania.
1. Arcybiskup Hipolit koronujący Bolesława Chrobrego na pierwszego króla Polski.
2. Wraz z królem koronowano też królewską małżonkę. Na ilustracji pieczęć z wizerunkiem żony Mieszka II Rychezy i napisem ‚REGINA’, czyli po łacinie – królowa. Samo słowo „król”, określające monarchę w językach słowiańskich, pochodzi od imienia Karola Wielkiego, uważanego w średniowieczu za władcę idealnego.
